wtorek, 5 lipca 2011

16. Już prawie...

Cloe
   Leżał w pokoju, na swoim łóżku. Poduszką przyciskał głowę do niego. Po tej krótkiej chwili, gdy usłyszał jej głos w słuchawce... jeszcze bardziej tęsknił i więcej płakał. Nigdy nie widziałam go w takim stanie... nigdy... Dzwonił już do Chandry mają się jutro spotkać. Luc chce jej wszystko powiedzieć, chce z nią zerwać... dla Sel. Znaleźliśmy kilka tropów, których nadal nie znalazła policja. Jednak ojciec dziewczyny powiedział, że mamy się w to nie mieszać i sam z policją to załatwi. Nie mogliśmy jednak siedzieć bezczynnie... Musieliśmy coś zrobić. MUSIELIŚMY! A co jeśli oni jej coś zrobi?! A co jeśli już zrobili?! SEL - TRZYMAJ SIĘ!
***
   Jechaliśmy pod adres, zapisany na kartce, którą znaleźliśmy. Dojechaliśmy po dwóch godzinach i zaparkowaliśmy w lesie, niedaleko żółtego domu. Byliśmy prawie pewni, że to właśnie tam trzymają Sel. Jak tajni szpiedzy podeszliśmy do małego okna. Lucas do niego zajrzał (bo nikt więcej nie dosięgał). Powiedział, że nic tam nie widzi, ale gdy tylko mieliśmy spojrzeć do następnego okna, Luc zatrzymał się i powiedział, że właśnie wrzucili do tego 'pokoju' Selenę.
- Jesteś pewien, że to ona? - zapytałam.
- No przecież rozpoznam Sel, co nie?! - prawie wykrzyczał...
- Cicho! Bo nas usłyszą... - powiedział Jimie.
- Teraz trzeba coś wykombinować, jak ją uwolnić... - powiedziałam szeptem.
- O to już zadbaliśmy - powiedział Jimie - tylko trzeba poczekać, aż zostawią ją samą...
- O ile zostawią ją samą - wtrącił Marco.
- Muszą - odezwał się Luc.
- A co jeśli nie? - zapytałam.
- Coś się wymyśli - powiedział Lucas z szyderczym uśmiechem - Ja zleje ich bardzo chętnie...
- A my się dołączymy, co nie Marco? - zapytał Jim.
- A jakby inaczej - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
   Czasem mam wrażenie, że rozmawiam z dziećmi... Fakt, cała ich trójka była starsza ode mnie, ale Jimie i Marco tylko o rok, a Lucas też tylko o dwa lata... Prawie bez różnicy.
   Lucas lekko zapukał w szybę, gdy tylko Selena została sama. Dziewczyna  ze związanymi dłońmi, ledwo podeszła do okna. Wtedy Luc, jakimś dziwnym sposobem otworzył zakratowane okno...
- Sel, nic ci nie jest?
- Jestem tylko posiniaczona i słaba... - odpowiedziała słabym głosem.
- Co oni ci zrobili?!
- Nic... nic takiego... Tylko błagam wyciągnijcie mnie stąd! Nie wytrzymam już dłużej...
- Dobrze skarbie... - powiedział już ze łzami w oczach - Marco, zabrałeś to o co cię prosiłem?
- O tak! - krzyknął podekscytowany.
   Rozwalili z prawie niesłyszalnym hałasem kraty i Luc wyciągnął Sel... Dopiero teraz było widać w jak kiepskim stanie była... Luc zaniósł ją na rękach do naszego mini vana i ruszyliśmy szybko w kierunku naszego miasta. Położyliśmy ją na tylnym siedzeniu. Usiadłam koło niej. Trzymałam jej głowę na moich kolanach. Płakała...
- Sel, przepraszam... - powiedział Lucas, po krótkiej chwili.
- Już tylko jedź... - szepnęła.

-----------------------------------------------------------------------
OD Hyllie: o nyyyy.... taki krótki i beznadziejny, a tak długo go pisałam! Przepraszam............
DEDYK For: Mikołaj/Mikuś - za twoje dzisiejsze teksty żałobne! xde
NN: Jemi! Jemi! Jemi! < pisz dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo

3 komentarze:

  1. Jest dobrze !
    Mam plan...chytry plan jak rozwalić całą akcję :D
    Buahahaha jestem zła !:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie. Czekałam i czekałam. No i się doczekałam. Liczę, że kolejny rozdział pojawi się szybko. Po prostu kocham tego bloga Sorki za konto Jemi, ale zapomniałam się wylogować.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ,super :)
    Pisz szybko
    Julia.

    OdpowiedzUsuń