poniedziałek, 7 lutego 2011

4. Dlaczego właśnie ja?!

Cloe
- Zakochana para! - krzyknęłam do Lucasa, gdy usłyszałam, że wchodzi.
- Cloe! Czy ty zawsze musisz?! - warknął w odpowiedzi.
- Tak, zawsze muszę - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ale mnie to wkurza!!!
- Oj... przepraszam, braciszku, że się naśmiewam... - powiedziałam mijając go w drodze do mojego pokoju.
         Było już późno i poszłam wziąć zimny prysznic i wskoczyłam do łóżka.
***
        Obudziłam się około godziny 6.30 z przeczuciem, że stanie się coś złego. Nie przejmowałam się jednak tym za bardzo. Bo po co? Ubrałam się w czarną sukienkę, czarno-szare podkolanówki i glany <zobacz>. Poszłam do szkoły. Na lunchu wszyscy siedzieliśmy przy jednym stoliku: ja, Marco, Selena, Lucas, Ashley, Jimie, Miley i Philip? Philip? Chyba tak właśnie miał na imię... Zauważyłam, że Sel podoba się nie tylko mojemu bratu, ale także właśnie Philipowi też. Luc patrzył na niego jakby chciał zaraz do niego doskoczyć z nożem w ręku. Na szczęście tego nie zrobił. Na biologi mieliśmy niezapowiedziany test. Dość ciężki, ale nie poszło mi najgorzej.
         Po szkole widziałam jak Marco skręca w wąską uliczkę, poszłam za nim. Tą drogą dotarł do szóstej przecznicy. Szkoła jest na czwartej, a my mieszkamy na drugiej. Więc dokąd on idzie? Zamierzałam to sprawdzić. Dotarł pod dom Miley, gdzie stała właśnie ona. Po... pocałowali się!!! Następnie weszli do jej domu... Wszystko było by pięknie i super, gdyby to nie był MÓJ chłopak!!! Po kilku minutach stania jak wryta weszłam do ogrodu Miley. Zajrzałam przez okno, widać było pustą kuchnie. Zajrzałam do następnego okna. Zobaczyłam ogromne łóżko, na nim leżącą parę! Rozbierali się i zrobili właśnie TO COŚ!!! Podeszłam do drzwi i niepewnie nacisnęłam na klamkę. Wparowałam do sypialni, a oni odskoczyli od siebie jak oparzeni. Zaczęłam krzyczeć:
-Jak mogłeś?! Jak mogłeś, draniu?! Co ja w tobie widziałam?! Jesteś zdrajcą, a nie chłopakiem!!! - zapłakana, nie czekając na odpowiedź wybiegłam z domu.
         Nie zwracałam uwagi na nic. Biegłam ile sił w nogach. Przebiegłam przecznicę siódmą, ósmą, dziewiątą i tak dalej aż do szesnastej. Znajdował tam się mały park. Usiadłam na jednej z ławek i podkuliłam kolana pod brodę. Objęłam je rękoma i zanurzyłam w nich twarz. Płakałam i rozmyślałam. Co ma ona czego nie mam ja?! Wolał dziewczynę, która odda mu swoją cnotę? Ja nie chciałam, więc poleciał do innej?! Mam go teraz szeroko i głęboko w... nie powiem czym.
         Siedziałam tak około czterdziestu minut. W końcu otarłam łzy i ruszyłam do domu. W kuchni siedzieli moi bracia, tata i ten dupek. Obrzuciłam go wyzwiskami, a on po prostu sobie poszedł! Pobiegłam do siebie. Lucas i Jimie przyszli.
- Co się stało, siostrzyczko? - zapytał Jim.
- Marco mnie zdradzał z Miley... robili TO!!! - zaczęłam płakać. Przytulił mnie. Jak ja ich kocham.
***
         Z Seleną i Ashley byłam umówiona na 16.00, a było w pół do. Musiałam im o tym powiedzieć. Oby tylko mi uwierzyły, ale będą Luc i Jimie, więc jak będą trzy osoby to uwierzą, prawda? Miałam ochotę wyrzucić Marca za drzwi i żeby żył sobie na własną rękę i we własnym domu! Ught!!!
         Nie wiedziałam jak im to powiedzieć... Rzucić prosto z mostu?! To nie wypada... Zebrałam się w sobie i poszłam po braci... Wyszliśmy, cała się trzęsłam... nie wiedziałam co ze sobą zrobić...

--------------------------------------------------------------------------------
OD HYLLIE: krótkie - brak weny
NEXT: pytajcie Jemi
DEDYK FOR: nikt, bo rozdział tak kiepski, że nikt nie będzie miał dedykacji...

2 komentarze:

  1. Fantastyczny rozdział :)
    Wcale nie jest kiepski ty chyba nie doceniasz sama siebie :)
    Na kolejny trochę będziecie musieli poczekać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam ,że dopiero teraz komentuje wcześniej nie miałam czasu :)
    Fajny :) Czekam na następny...
    Julia

    OdpowiedzUsuń