środa, 9 lutego 2011

5. I ty w to wierzysz ?!

                                                        Selena:
Umówiłam się z paczką na 16:00. Po powrocie ze szkoły zaczęłam od razu się szykować. Szliśmy tylko na pizze ale jednak musiałam wyglądać super ! Okazało się ,że Miley nigdzie z nami nie idzie…a gdy zapytałam dlaczego powiedziała ,że ona po prostu nie lubi Cloe i jej braci. Byłam trochę zdziwiona jej odpowiedzią bo ona przecież nawet ich nie poznała…ale nie miałam zamiaru naciskać. Piętnaście minut przed wyznaczoną porą pojawiła się Ashley:
-Siemka idziemy ?- Zapytała gdy jej otworzyła drzwi. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową twierdząco. Postanowiłyśmy przejść się pieszo. Pogoda dzisiaj dopisywała. Było ciepło i słonecznie.
-Widziałaś dzisiaj minę Lucasa na stołówce ?- Zaśmiała się Ash.
-Nie…- Nie chciałam ,żeby pomyślała ,że się na niego wgapiam.- A była jakaś inna ?
-Gdyby mógł rozszarpał by Philipa na strzępy własnymi zębami. Jak ty masz dobrze…- Mruknęła ciągle się uśmiechając.
-No co ty ?- Powiedziałam śmiejąc się. –Nie możliwe. -Dodałam.
-Naprawdę.-Mruknęła- Czemu Miley nie idzie z nami ?- Zapytała i wpatrywał się w moje oczy.
-Podobno nie lubi Jonsonów- Mruknęłam zupełnie nie wierząc w to co powiedziała mi przyjaciółka.
-Wierzysz w to ? Przecież nawet nie miała okazji ich poznać- Powiedziała słusznie Ashley. Resztę drogi spędziłyśmy w ciszy zastanawiając się nad słowami Miley.

                                                         ***

            Gdy weszłyśmy do małego lokalu poczułam zapach świeżej pizzy. Jonsonowie siedzieli przy największym stoliku. Podeszłyśmy do nich. Z Cloe się delikatnie uściskałam…widziałam w oczach dziewczyny ból i złość jednocześnie. Nawet nie zapytałam o co chodzi bo dobrze wiedziałam ,że jeżeli będzie chciała mi opowiedzieć o tym co ją gryzie to zrobi to sama. Jimiemu podałam rękę a Lucasa pocałowałam w policzek. Byście widzieli zaskoczoną minę Ash gdy Jimi ją pocałował identycznie tak jak ja Luca. Nie do opisania. Chłopak zaraz się zaczerwienił z tego śmiałego gestu który wykonał. Usiadłam obok Lucasa i zaczęłam podziwiać piękny wystrój lokalu. Ściany były koloru czerwonego gdzie niegdzie znajdowały się czarne ozdobne malowidła zdobiące je. Stoliki były wykonane z ciemnego drewna a światło było nieco przytłumione nadając knajpce tajemniczy wygląd.

                                                          ***
           
Rozmawialiśmy o tym jak Jimi dzisiaj się przewrócił na korytarzu gdy nagle Cloe wyszła. Spojrzałam na chłopaków a oni już podążyli za nią. Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Po kilku minutach z powrotem znaleźli się przy naszym stoliku.
-Co jest ?- Zapytałam widząc wyraz twarzy Cloe.
-Cloe chce  wam powiedzieć coś bardzo ważnego. Wysłuchacie jej do końca nim cokolwiek powiecie ?- Zapytał Luc. 
-Ok.- Powiedziała dość beztrosko Ashley. Cloe jak widać było po jej minie bardzo przejmowała się naszą reakcją więc złapałam ją za dłoń i pokrzepiająco ścisnęłam. Obdarowała mnie smutnym uśmiechem
-Nie mam zupełnego pojęcia jak to powiedzieć…- Mruknęła.- Jak myślicie dlaczego dzisiaj nie pojawiła się tu Miley ?
-Nam powiedziała ,że po prostu was nie lubi-Odpowiedziała szybko Ash zupełnie nie myśląc nad tym co ma zamiar powiedzieć.- Przepraszam- Powiedziała słodko.
-Nic nie szkodzi- Powiedział szybko do niej Jimi z uśmiechem a wszyscy na niego dziwnie spojrzeli.
-Ja jej nie wierze…wiem ,że po prostu nas okłamała. Czuje ,że jest inny powód tego ,że jej tu nie ma.- Dodałam szybko przerywając to dziwne milczenie.
-Masz racje…Pewnie zauważyłyście ,że…- Nie mogło jej to słowo przejść przez gardło.- Marcella też tu nie ma.-Powiedziała z wysiłkiem.
-Możesz trochę jaśniej ?- Zapytała Ashley.
-Przyłapałam ich dzisiaj na…-Rozpłakała się. Lucas szybko ją do siebie przytulił a ja nie mogłam uwierzyć w to co powiedziała. Miley przecież…Ona…Kur** wiedziałam ,że się zmieniła ale żeby aż tak ?!
-Na czym ?!- Zapytała Ashley. Czemu ona jest taka nie domyślna ?
-Marcello zdradzał Cloe z Miley- Powiedziałam a ona tylko się zaśmiała.
-I ty w to wierzysz ?- Zapytała przyjaciółka patrząc na mnie.- Miley przecież nie jest jakąś zimną suką !- Krzyknęła.
-Tak wierze Cloe.- Powiedziałam głośno.- Mówiłam ci ,że to nie jest już nasza Mil ! A teraz gdy masz na to dowód nie chcesz w to uwierzyć? Ona się zmieniła nie do poznania…- To ostatnie szepnęłam.
-Przecież to nasza przyjaciółka jak możesz tak mówić-Mruknęła Ashley.
-Ty mnie nie słuchasz ! Ona się zmieniła ! To nie jest ta sama osoba ! Ash możesz mnie posłuchać ?! – Krzyczałam na nią jak opętana – To ty już nawet mi nie ufasz ?-Szepnęłam.
-Ufam…Przepraszam…Po prostu nie mogę w to ciągle uwierzyć ,że ona tak się zmieniła. Wybacz mi Cloe… Jestem porywcza- Mruknęła a dziewczyna szepnęła tylko ,że nic się nie stało.
-Dlaczego w takim razie siedzieliśmy dzisiaj z tymi debilami przy stole ?- Zapytałam dziewczynę.
-W końcu przyjaźnicie się z Miley…- Szepnęła Cloe.
-Pieprzyć tą sukę…jeżeli ma zamiar wyprawiać takie rzeczy moim przyjaciołom to niech spieprza !-Mówiłam donośnym głosem. I tak zwróciliśmy uwagę wszystkich ludzi w pizzeri już mnie to nie obchodziło co sobie pomyślą.
-Właśnie !-Krzyknęła Ashley.
-Już nie będziesz musiała patrzeć na tę idiotkę…Gorzej z tym pedałem- Mruknął Lucas.
-Nie możecie wyrzucić go z domu ?-Zapytałam gdy już wszyscy trochę ochłonęli i usiedli z powrotem na krzesła przy stoliku.
-To nie jest takie proste musiałabym wszystko powiedzieć tacie a nie chce tego robić…- Powiedziała Cloe.
-Więc chcesz na niego tak patrzeć dzień w dzień ?- Zapytała Ash.

                                                                 ***

            Wracaliśmy wszyscy razem. Gdy doszliśmy już do domu Jonsonów Jimi zaproponował nam (mi i Ash) czy by nas nie odprowadzić. Z chęcią się zgodziłam. Szliśmy rozmawiając. Zatrzymaliśmy się przed domem Ash…mieszkałam dalej niż ona:
-Dobra ja lecę a wy tu jeszcze sobie pogadajcie – Powiedziałam a Jimi jak na dżentelmena przystało zapytał.
-Jesteś pewna ? Mogę cię odprowadzić –Choć wiedziałam ,że wolałby posiedzieć tu z Ash.
-Dam sobie radę…-Powiedziałam z uśmiechem i ruszyłam w stronę domu. Mam nadzieje ,że tata wrócił. Gdy tak szłam wydawało mi się ,że ktoś za mną idzie. Odwróciłam się idąc i rzeczywiście szedł za mną jakiś mięśniak. Przestraszona szybko przyłożyłam telefon do ucha:
-Tato ? Już jedziesz świetnie -Przyspieszyłam chód. Poczekałam chwilkę udając ,że rozmówca mi odpowiada.- Jesteś za rogiem ? Ok. już lecę- Powiedziałam to jak najgłośniej. Zaczęłam nasłuchiwać. Nie wiedziałam czy to zadziała…Gdy się odwróciłam już nikogo nie było… rzuciłam się biegiem do domu. Biegłam jak najszybciej umiałam…Po pewnym czasie zaczęły palić mnie płuca ale nie zwolniłam. Dobiegłam do domu a gdy weszłam zamknęłam za sobą szybko drzwi. Tata przestraszony podszedł do mnie i zapytał :
-Dlaczego biegłaś ?- A ja się do niego przytuliłam i powiedziałam.
-Oni mnie śledzą…Boję się ich. Jestem pewna ,że to nie są żarty…- Spojrzał na mnie przerażony i powiedział.
-Nie bój się…Wiem co zrobić…Musisz mi wszystko opowiedzieć-Powiedział i zaprowadził mnie całą roztrzęsioną do salonu.

                                                             ***

            Spojrzałem na niego wkurzony i zapytałem :
-Gdzie dziewczyna ?
-Czekał na nią ojciec za rogiem – Mruknął wsiadając do wozu.
-W końcu musi zostać sama a my wtedy dopniemy swego- Powiedziałem i ruszyliśmy.    
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OD JEMI: Dziwny... nie do końca mi się podoba...No ale niech będzie...beznadziejny też nie jest. :)
NEXT : Po dalsze informacje zapraszam do Hyllie :) Ale podejrzewam ,że nie wcześnie bo ostatnio skarży się na brak weny...Dasz radę kochana !
DEDYK FOR: Dla Hyllie bo wierze ,że twoja wena wróci "raz ,dwa, trzy " :)


3 komentarze:

  1. super ;D akcja się rozkręca ;p o nie ! następny rozdział jest mój... boję się ... :p <żart ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę dziewczyny dajecie czadu :)
    Czekam na następny :)
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka:) A pod koniec z lekkim dreszczykiem:D brawo ;)
    Mońcia

    OdpowiedzUsuń