sobota, 9 kwietnia 2011

6. Długo? No coś ty!!!

Cloe

"Ciemność jest kłamstwem, a twoim domem jest ciemność"...
  - To właśnie te słowa w każdym moim ostatnim śnie wypowiada mi ten tajemniczy głos. Założę się, że już kiedyś go słyszałam! Tylko gdzie? I o co chodzi z tym kłamstwem?! Nie chce mi się teraz tego analizować...
   Wzięłam prysznic i ubrałam się <zobacz> . Poszłam do szkoły jedynie z braćmi. Wszyscy milczeliśmy. Atmosfera była napięta, nie wiem czemu. Wydaje mi się, że coś przede mną ukrywają. Ku mojemu zaskoczeniu na biologii nie było Seleny. Po lekcji ze zmorą, zapytałam Ash dlaczego jej nie ma,a ona tylko wzruszyła ramionami. Wpadłam do niej po szkole. Niestety nikogo nie zastałam. Noi po co kupowałam ten durny truskawkowy jogurt? Będę musiała go oddać Lucasowi...  Przecież mogłam do niej zadzwonić. Trochę zła na siebie, że nie zrobiłam tego wcześniej zaczęłam wracać do domu. Gdy byłam już na 'moich pokojach', zdziwiony Luc zapytał:
- A ty już w domu? O ile mi się wydaje, miałaś iść do Seleny.
- Tak, ale nikogo nie było w domu - odpowiedziałam, po czym zapytałam- Chcesz jogurt?
- A podasz mi łyżeczkę - zapytał z uśmiechem na twarzy.
   Podeszłam do szuflady, gdzie były sztućce i rzuciłam łyżeczką w brata. Dziwnym trafem zawiesiła się ona mu na czubku nosa i dopiero po chwili z niego zjechała. Nie mogłam wytrzymać, musiałam wybuchnąć śmiechem. Zaczęłam wydzwaniać do Sel, chciałam zapytać co się stało. Nie odbierała. Zaczęłam się martwić.  Wpadłam jak oszalała do pokoju Lucasa- nie było go. Więc szybko pobiegłam do Jimiego, byli tam oboje. Powiedziałam im, że Sel nie odbiera (a ona odbiera zawsze albo się rozłącza i pisze SMSa, że nie  może teraz rozmawiać)...   Lucas zaczął mnie uspokajać.
- Selenie na pewno nic nie jest. Siadaj tu z nami...Dzwoniłaś do niej ?
- Oczywiście!
- Chodź. Może już wróciła. - odparł Lucas. On chyba tylko gra takiego spokojnego i twardego, a w środku jest przerażony. Schodząc na dół mineliśmy Marca. Był cały posiniaczony. Wiedziałam już, że to jest to, o czym chłopcy nie chcieli mi powiedzieć rano. Nie powinni tego robić, choć należało mu się.
   Jimi szedł sobie wolnym krokiem, a ja ciągle dzwoniłam do Seleny. To moja... przyjaciółka. Tylko ją tutaj znam tak dobrze... Lucas natomiast prawie biegł...Wyglądało to dość zabawnie. Mimo całej sytuacji uśmiechnęłam się delikatnie. Gdy Chandra trafiła do szpitala to się aż tak nie martwił. No właśnie... zupełnie o niej zapomniałam.... Musze z Lucasem o niej pogadać. Gdy ja wchodziłam dopiero na werandę Luc walił pięścią w drzwi. Poczekaliśmy chwile aż odezwał się Jimi:
- Może jest za domem? Pójdę sprawdzić - powiedział i poszedł. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła smutna brunetka. Lucas wyciągnął ją z domu za rękę i mocno do siebie przycisnął. Szczęśliwa ,że nic jej nie jest po chwili uczyniłam tak samo.
- Sel czemu nie odbierałaś?! Umierałam ze strachu! - podniosłam głos na dziewczynę.
- Wytłumaczę wam wszystko w środku -powiedziała otwierając mocniej drzwi.
   Weszliśmy do środka zupełnie zapominając o Jimim. A niech trochę obejdzie teren. Brunetka zaprowadziła nas do kuchni. Gdy nalewała nam soku zauważyłam ,że schudła. Było jej widać bardzo mocno kości. Spojrzałam z przerażniem na Luca.
-Tato! My idziemy do pokoju! - krzyknęła i machnęła na nas ręką.
   Jej zazwyczaj roześmiane oczy tym razem nie mówiły nic.Były wypełnione smutkiem , bólem i strachem. Nie wiedziałam jak zachować się w tej sytuacji. Usiedliśmy wszyscy na łóżku dziewczyny ( przed chwilą dołączył do nas bardzo głośno dyszący Jimi ).
- Co się dzieje Sel? - zapytał Lucas.
- Oni mnie śledzą...- szepnęła.
- Kto?! - krzyknęłam.
- Dzwonili do mnie... Wczoraj już prawie mnie mieli... - Luc obrzucił Jimiego groźnym spojrzeniem.
- Miałeś je odprowadzić! - ryknął na niego.
- Błagam nie krzyczcie...- mruknęła.- to nie jego wina. - złapała Lucasa za rękę i mocno ją ścisnęła. Ja tylko patrzyłam na ta scene jakby z oddali. Jeszcze nic do mnie nie docierało...
- Dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole? - zapytałam cicho.
- Szukałam z tata jakiegoś dobrego ochroniarza na weekend - wszyscy spojrzeliśmy na nią zaciekawieni. Spojrzała na nas ale po chwil opuściła wzrok mówiąc - tata musi wyjechać albo straci pracę. Jego sponsor filmu się wycofał. Musi go przekonać ,że źle robi - tu na chwile przerwała - Nie znaleźliśmy nikogo dobrego. Przeze mnie tata straci pracę...
- Wcale nie... Ja mogę cie pilnować... - powiedział głośno Luc.
- Niby jak? Tata chce ochrony dwadzieścia cztery godziny na dobę... - szepnęła.
- My mu pomożemy. Możemy na te trzy dni wpaść do ciebie. Co ty na to? - powiedziałam. Dziewczyna podniosła głowe a w jej oczach widać było nadzieję.
- Naprawdę? Zrobicie to dla mnie? - powiedziała już głośniej.
- Jasne! - krzyknął Jimi.
- Zaproszę też Aschley... - mruknęła Sel cicho w strone Jimiego.
   A ten się wyszczerzył. Na twarzy dziewczyny zagościł  ciepły uśmiech wywołany iskierką nadzieji. Jednak nie był to ten sam usmiech... Bo to nie była już ta sama Selena... Ta teraz jest dręczona przez jakiegoś psychpatę... Miała spuchnięte oczy od płaczu i bardzo schudła... Tata Seleny zgodził się na taki układ tylko i wyłącznie za pozwoleniem naszego ojca. Nie było trudno o zgodę... Przecież mieszkaliśmy nie daleko siebie i tata powiedział ,ze będzie wpadał co jakiś czas.
-------------------------------------------------------
OD Hyllie: Pisałam do połowy, potem Jemi i ja przerobiłam jej część ;d
DEDYK For: Karaśka ;*** (moja druga naj przyjaciółka- zaraz po Jemi ;d )
NEXT: to zależy od Jemi, ale znając ją to już niedługo ;P

3 komentarze:

  1. Wrzuciłaś...Moja kochana :*
    Bardzo mi się podoba ;)
    I jeszcze raz cię przepraszam za te niedomówienia... :*
    Kolejny mój !
    Zabieram się do pisania :)

    Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dostałam cynk od Jemi ,że już jest nn :)
    Świetnie sobie poradziłaś !
    Baaardzo mi się podoba.
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Akcja się rozkręca...
    Czekam na następną notkę :)
    Moniś :*

    OdpowiedzUsuń