poniedziałek, 2 maja 2011

13. Nie dotykaj mnie…

                                                    Selena:

            Zimno…czemu tu jest tak strasznie zimno? Ciemność , cisza… Okropny zapach…zgnilizna. Zorientowałam się ,że leże na brzuchu a mój policzek dotyka zimnego cementu. Chciałam się odwrócić zapłaciłam za to przeszywającym bólem w okolicy żeber. Jęknęłam jak najciszej tylko umiałam. Nie chciałam ,żeby znowu tu przyszedł…Rozejrzałam się niespokojnie. Gdzie ja jestem ? Pomieszczenie w którym się znajdowałam wyglądało jak mała piwnica. Miała wymiary ok. 4 x 4. Wysokości nie byłam w stanie określić. Nie mogłam podnieść głowy.
Puk
Puk
Puk
Szybko zamknęłam oczy. Ogarnięta paniką nie wiedziałam co zrobić. Udawałam, że nadal jestem nieprzytomna.
-Idioto ! Czemu ją tak pobiłeś ?- Usłyszałam ostry męski głos. Było ich dwóch. Miałam nadzieję ,że tylko tylu.
-Uciekała!- Bronił się drugi. Jego głos…znany tak dobrze a jednocześnie znienawidzony na całe życie.
-Wrócimy za jakieś dwadzieścia minut. Dziewczyna ma już wtedy być przytomna !- Ryknął mężczyzna.- Zwiąż ją z powrotem.- Odszedł. Poczułam przy sobie ostry zapach.
Pot , zimno i zgnilizna.
Tak właśnie pachniał. Nie to co Lucas…Ten roznosił wokół siebie zawsze aromat ciepłej czekolady i ciepła… Nagle mężczyzna podniósł mnie jednym sprawnym ruchem i usadowił pod ścianą. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie mogłam wydać żadnego dźwięku…Niewyobrażalny ból przeszył całe moje ciało. Dopiero teraz zrozumiałam ,że ten człowiek nie uderzył mnie raz. Miałam ochotę rzucić się na niego i wydrapać mu oczy. Powstrzymałam w sobie gniew. Wygiął mi ręce za plecy i mocno je związał.
-Tylko spróbuj uciekać a ból który teraz czujesz będzie niczym w porównaniu tego co ci zrobię.- Szepnął mi prosto do ucha.
Puk…
Puk…
Puk…
Gdy byłam pewna ,że już go nie ma otworzyłam oczy. Rozpłakałam się na dobre. Czym ja sobie na to zasłużyłam ? Muszę się uspokoić… Szeptałam do siebie w myślach. Muszę jakoś komuś dać znać gdzie jestem. Zaczęłam szukać telefonu. Wyjęli go…
Tylko spróbuj uciekać a ból który teraz czujesz będzie niczym w porównaniu tego co ci zrobię…
Zacisnęłam mocniej powieki aby nie sączyły się z nich słone łzy. Wiedział ,że jestem przytomna…Bawił się moim kosztem.
-Choć bym nie wiem jak miała cierpieć…Nie dam sobą pomiatać.- Szepnęłam. Musiałam znaleźć coś aby się obronić. Objęłam pomieszczenie wzrokiem. Ostry przedmiot… Uśmiechnęłam się do siebie. Szkło… W rogu naprzeciw mnie leżało kilka kawałków szkła. Starałam się jakoś je sięgnąć. Powoli przysuwałam się do lśniącego kawałka… Lśnił… Światło… Zaczęłam szybko rozglądać się wokół siebie w poszukiwaniu źródła światła. Na szarej ścianie po mojej lewej stronie znajdował się niewielki otwór… Prawdopodobnie na wąż ogrodniczy… Udało mi się przyciągnąć do siebie kawałek szkła. Wkładając go do kieszeni poraniłam mocno ręce.
Muszę wiedzieć gdzie jestem… Przyczołgałam się do małego otworu w ścianie. Przyłożyłam tam jedno oko. Jedyne co widziałam to duże pole i kilka drzew. Niedaleko znajdował się domek. Niestety nie mogłam odczytać jego numeru. Był za daleko… Wróciłam na swoje miejsce , przestraszona ,iż w każdej chwili ten człowiek może wrócić. Oparłam się głowa o ścianę i pomyślałam o moich bliskich i tych którzy już nizinie są. Biedny tata…Pewnie się zamartwia…Lucas i Cloe czują się winni…Dobrze im tak ! Nie trzeba było mnie okłamywać…Wcale nie dobrze. Cholera ! Czemu nie dałam sobie nic wytłumaczyć ? Cloe pewnie zrobiła to dla mojego dobra…A o Lucu nie chcę myśleć. A co z biedną Ash ? Ona ma bardzo słabą psychikę… Jimi się już nią zaopiekuję.
Puk…Puk
Puk…Puk
Puk…Puk
 Głośny dźwięk rozniósł się po malutkim pomieszczeniu. Z drewnianych schodów zeskoczył niski i łysawy mężczyzna. To on to zaplanował…Moje porwanie to jego sprawka. Zaraz za nim kroczył wysoki i umięśniony facet. Był zupełnie łysy…Spojrzał się na mnie groźnie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nagle zdałam sobie sprawę ,że idzie za nimi nastolatek. Mógł mieć ok. 18, 19 lat. Był wysoki i barczysty. Miał ciemne włosy i czekoladowe oczy. >Zobacz< Zerknął na mnie. Kąciki jego ust delikatnie się podniosły.
-Selena Brocks -Mruknął mierząc mnie od góry do dołu.
-Tak właśnie…-Powiedział niższy.
-Ją mam pilnować tak…- Zabrzmiało jak pytanie ale nim wcale nie było.
-Uważaj na nią- Szepnął wyższy.- Wygląda tylko tak niewinnie.
-Skopała ci tyłek ?- Zaśmiał się chłopak. Mięśniak szedł już w stronę bruneta gdy nagle zatrzymał go niższy.
-Skończcie !- Ryknął na nich.- Idziemy zadzwonić do jej ojczulka…- Mruknął a po chwili zostałam w pokoju z nastolatkiem.
-Ciekawe jak bardzo jesteś dla swojego tatusia cenna…- Mówił siadając obok mnie.- Trzy miliony za tak kruchą dziewczynę…-Szepnął dotykając moich rozpuszczonych włosów. Potrząsnęłam ramieniem a jego dłoń spadła.
-Nie dotykaj mnie…- Warknęłam na niego. Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
-Bądź dla mnie milsza…To ode mnie zależy czy umrzesz z głodu , czy dopuszczę do ciebie Teda lub to czy będziesz spała tutaj na tym betonie. Więc bądź grzeczna.- Szeptał.
-Czemu mi to zrobiliście ? Czemu ja ?- Zapytałam patrząc mu prosto w oczy.
-Bo mi się spodobałaś Sel…- Zamruczał i mnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie.
-To wszystko przez ciebie skurwielu ?- Zapytałam z niedowierzaniem.
-Raczej przez mój gust. I zwracaj się do mnie Joe. Tak jest o wiele ładniej.- Kopnęłam go z całej siły w piszczel. Złapał się za nogę i jęknął.- Ktoś tu nie dostanie kolacji.- Szepnął i podniósł się z zimnej podłogi.- No chyba ,że inaczej mi zapłacisz.- Jego ręka była niebezpiecznie blisko jmoich ud.
-Pierdol się.- Wysyczałam. Joe pokręcił głową i odszedł.
-I za co ten twój ojciec chce zapłacić trzy miliony…- Schody zaskrzypiały. Po policzkach popłynęły mi łzy. Tak chciałabym aby nie doszło do tego porwania. Jaka ja jestem beznadziejna…  


_____
OD JEMI: Jak widzicie dochodzi nowy i bezwzględny bohater :P Joe... :) Mi się rozdział podoba , bo jest niebezpieczny i nieprzewidywalny :P
DEDYK FOR: Ten rozdział chyba zostawię dla siebie :P Jestem samolubna ! :D Haha
NN: Pytać Hyllie :) Mam nadzieję ,że jak najszybciej...

2 komentarze:

  1. Ekstra ! :)
    Postać Joe mi się podoba !
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha... podoba mi się ;D sorki, że komentarz dopiero teraz, ale wiesz jak to jest z 11 letnimi komputerami stacjonarnymi ;p < chodzi mi o komp mojego brata, bo mój laptop ma dopiero 4 lata xD

    OdpowiedzUsuń