niedziela, 1 maja 2011

12. Kłopoty!

Cloe
   - Sel mi tego nie wybaczy - powiedziałam do Luca.
- Najpierw trzeba ją znaleźć! Boję się, żeby nic jej się nie stało - powiedział Lucas cały czas ze łzami w oczach.
   Wyszliśmy za nią. Ale nigdzie nie było jej widać. Nagle usłyszeliśmy jej krzyk.
- Tam! - krzyknął Jimi, wskazując ścianę lasu palcem. Biegliśmy ile sił w nogach. Nadjechał jakiś VAN bez rejestracji i pewien mężczyzna wsadził związaną Selenę do samochodu. Biegliśmy za samochodem, który ginął powoli na horyzoncie. Van zniknął na dobre...
- Nieeee!!! Nie, nie, nie! - krzyczał wciąż Lucas, płakał... tak jak cała nasza reszta. Klęczał na środku drogi.
   Podeszłam do niego. Przytuliłam go i rozszlochał się na dobre. Nie wierzyłam w to co się stało, nie mogłam. To wszystko przeze mnie! Gdybym nie zaczęła tej rozmowy z Luciem, Sel by tego nie usłyszała i nie wybiegłaby z domu... Co ja najlepszego narobiłam?! Jaka ja jestem głupia...
   Jimi zadzwonił po tatę. Gdy przyjechał opowiedzieliśmy mu o wszystkim i pojechaliśmy na policję. Zeznawałam pierwsza. Luc w tym czasie dzwonił do ojca Sel... Nie wiem co się działo dalej, cały czas byłam w szoku.
***
   Obudziłam się w naszym domu, w swoim pokoju. Na moim łóżku siedział Lucas ze spuszczoną głową. Twarz chował w dłoniach. Na kanapie obok sigedzieli Jimi i Marco, a Ash spała na sąsiednim fotelu.
- Co robimy w domu? - zapytałam Lucasa, który od razu podniósł głowę do góry.
- Zemdlałaś na komendzie - uśmiechnął się lekko, ale tylko na sekundę. Zaraz potem na jego twarzy znów zagościł ból i smutek.
- Coś wiadomo? - zapytałam.
- No właśnie nic... - odpowiedział mi Marco, po czym Lucas znów wybuchnął płaczem i poszedł do swojego pokoju.
- Luc! - pobiegłam za nim -  Lucas... - przytuliłam go, wiem jak bardzo mu na niej zależy...
- Nie rozumiesz - wstał podszedł do biurka i zwalił wszystko co się na nim znajdowało.
- Rozumiem, dobrze rozumiem... - odparłam - A i jeszcze coś: Jak tam rozmowa z tatą Seleny?
- Przyjedzie jak tylko najszybciej się da... - odpowiedział, a ja po prostu wyszłam.
   Poszłam do pokoju Marca. Siedzieliśmy tam razem. Zasnęłam na jego kolanach...
   I znów ten sam przerażający sen... "KŁAMSTWO"... o co do cholery chodzi z tym kłamstwem? Przecież Sel już wie o Chandrze! Chyba, że... chodzi tu o Emmę... W końcu będę musiała powiedzieć to Selenie, Ash i dupkowi Philowi... No właśnie... nie rozumiem jak ktoś taki beznadziejny jak Philip i ktoś tak wspaniały jak Sel czy Ashley mogą się tak długo kumplować? No tak, ale w końcu niezbadane są ścieżki miłości i przyjaźni... No właśnie! Przecież Phil miał przyjść do Seleny na noc! Pewnie stoi pod drzwiami jej domu i... i nie wiem co robi... Poszłam więc tam i tak jak zgadłam - on też tam był.
- Słuchaj Phil... - powiedziałam - Selenę porwano i to przeze mnie i Luca... Usłyszała rozmowę, której nie powinna. Wybiegła z domu i... jakiś mężczyzna ją porwał. Próbowaliśmy ich gonić, ale nic z tego - chłopak oszołomiony wciąż patrzył nam mnie, po chwili usiadł.
   Znów było m inie dobrze (już chyba z piąty raz dzisiaj), o co chodzi? I znów czarna plama przed oczami. Dopiero po chwili zobaczyłam nad sobą pochyloną, przerażoną twarz szatyna.
- Nic ci nie jest? Zemdlałaś i źle wyglądasz? - zapytał chłopak.
- To pewnie grypa, zawsze tak mam, gdy jestem chora - odparłam.
    Ale tym razem czułam, że to nie to. Czułam się inaczej... Może... nie to niemożliwe... Przecież nie jestem w ciąży, prawda? Prawda? PRAWDA?
   Wstałam z pomocą chłopaka i poszliśmy do mojego domu. Po drodze widziałam świat tak jakby wirował. Nigdy wcześniej nie czułam się tak dziwnie. W domu położyłam się do łóżka, nie mogłam zasnąć, bo była dopiero godzina szesnasta.
   Poszłam do apteki i poprosiłam o trzy testy ciążowe. Weszłam do domu tak cicho, że nikt nawet nie zauważył. Od razu udałam się do łazienki. Wszystkie testy pokazywały dwie kreski*... Co ja teraz zrobię?! Muszę powiedzieć Marcowi... Tylko jak?! Bo jak chyba każdy wie, ciąża w moim wieku... zawsze oznacza KŁOPOTY!

----------------------------------------------------------------------------------------
* dwie kreski - ciąża; jedna kreska - brak ciąży

OD Hyllie: dwunastka ;p mi się podoba, choć jest bez sensu... xD
DEDYK: Jemi ;***
NN: Jemi xD














I'm Hyllie

3 komentarze:

  1. Cloe jest w ciąży.
    Selene porwano.
    Lucas cierpi.
    Chandra nadal nic nie wie.
    Tata Seleny jest na siebie wściekły i zrozpaczony.
    Cała reszta jest przerażona.
    Czy my mamy serca Hyllie ? :P
    Mi się podoba !!!
    Świetnie napisane ! Teraz moja kolej... No to biorę się do pracy :*
    Dziękuję za dedyk kochana :*:*:*

    Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz co? chyba nie mamy serc ;p haha...

    Hyllie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny :)
    Czekam na nn.
    Julia

    OdpowiedzUsuń